wtorek, 12 lipca 2016

Lukrownik, bransoletka i zeberka DIY :)

Witajcie Kochani!

Przede wszystkim chciałam Wam podziękować za tak duży odzew pod postem o kubeczkach! Jesteście świetni, dziękuję m(_ _)m

Początek(,a raczej środek ;) ) lipca obfituje u mnie w dużą ilość różnorodnych kreatywności.
Od wyrobów z modeliny, po autorską produkcję biżuterii i zabawę wśród drewna.
Wakacje więc płyną mi całkiem, całkiem, zwłaszcza, że to czas na odpoczynek i regenerację, która bez wątpienia jest potrzebna każdemu z nas. Od festiwali po koncerty, od koncertów po wernisaże, od wernisaży po sztuki teatralne, bądź happeningi... Każdy z nas ma swoją własną, ulubioną, indywidualną formę spędzania czasu wolnego i to właśnie czyni nas wyjątkowymi. Inność ;)


Ja przychodzę dzisiaj do Was z owocami mojego "odpoczynku". Trochę pomysłów (i tutoriali) jak można bardzo fajnie wykorzystać stare rzeczy i nadać im "drugie życie". 

W sumie to pierwszą rzeczą jaką bym się chciała z Wami podzielić, nie jest nadanie nowego istnienia, ale bardziej "zedytowanie" już będącego XD (musicie mi wybaczyć, miałam rok filozofii w szkole i od tamtej pory gadam jak potłuczona).






Lukrownik - bo tak nazwałam pudełeczko - powstało w wyniku przeceny w Brico, gdzie drewniane skrzynki upychali po 15 zł sztuka :p Pomyślałam - czemu nie ! Kupiłam biały akryl do uszczelniania pęknięć, który wykorzystałam jako imitację kremu. W domu parę razy pomalowałam pudło na różowo i biało. Podczas schnięcia farby posypałam wszystko masą brokatu(jak ja kocham przepych urokliwości <3), powypiekałam własne wyroby z modeliny i poobklejałam nimi kuferek. Następnie umocowałam koraliki oraz głowy Hello Kitty(bo musi być jakiś groźny akcent :p).



             
Jestem bardzo zadowolona z owocu swojej pracy, zwłaszcza, że troszkę mi to zajęło.




Możecie wierzyć, lub nie, ale koszy wykonania tego ustrojstwa nie wykroczył poza 35 zł :p Pozdrawiam z wdzięcznym portfelem !

A teraz - czas na coś dla Was. Która z nas nie lubi błyskotek, biżuterii, a tym bardziej bransoletek? Mam pomysł na to co możecie wyczarować ze starego skórzanego paska. Zapraszam do pierwszego tutorialu moi Mili :)


Co jest nam potrzebne?
- Stary pasek
- Wstążka
- Nożyczki
- Aplikacje, których już nie używamy(np. popsute kolczyki, czy stary naszyjnik, nie ma sensu kupować nowych)

1. Nacinamy pasek w równe części, tym samym staramy się nie uszkodzić jego końców. Wystarczą cztery nacięcia. 
2. Bierzemy dwa kawałki wstążki. Przeplatamy je przez nacięcia. 
3. Całość mocujemy za pomocą kleju do tkanin(ach, jaki ze mnie leniuszek ;)) 
4. Czekamy, aż wszystko wyschnie. Następnie odcinamy zbędne fragmenty wstążki. 
5. Przytwierdzamy aplikacje na środek paska.
6. Cieszymy się naszą pro biżuterią hand made polish girl :p  

Plus jestem pewna, że taka bransoletka może okazać się genialnym prezentem dla naszych bliskich. Ja sama ostatnio zrobiłam dwie dla mamy i jest bardzo zadowolona. No, ale wiadomo, mama będzie zadowolona ze wszystkiego co dziecięce rączki wycraftują :'D



Dalej!
Dzisiaj prawdziwy wysyp zdjęciowy :p

Teraz zapraszam Was do zerknięcia na własnoręcznie wyprodukowaną opaskę.

Bierzemy kawałek starego, ale ładnego materiału. Tniemy go na kształt długiego prostokąta.
  Szykujemy zwykłą, czarną opaską(bądź jakiegokolwiek koloru).

  Owijamy materiał w taki sposób, aby kończył się on w połowie okrycia głowy.


 Takiego "rogala" mocujemy najbezpieczniej za pomocą kleju do tkanin, przy samych końcach.

 Bierzemy kawałek wstążki. Owijamy ją do momentu, gdzie skończył się nam materiał. Końcówki również proponuję skleić ;)


Pozostałość ze wstążki układamy na kształt kokardki i mocujmy na środku "rogala". 


TADA! Oto jak prezentuje się nasza nowa, oryginalna opaska-zeberka. Delikatna i dziewczęca :)

 A to jak prezentuje się na autorce :) Na samym końcu dodałam jeszcze guziczek na środek.


I jak Wam się podoba dzisiejszy post? Macie ochotę czegoś spróbować? Pamiętajcie, jeżeli poczujecie jakikolwiek przypływ kreatywności - nie wahajcie się wysłać mi zdjęć na facebooko bo bardzo chętnie nawiążę bliższy kontakt z Wami oraz Waszą twórczością.

Dziękuję, że poświęciliście czas na przeczytanie tego posta ! Do zobaczenia ^^



niedziela, 10 lipca 2016

Zdobimy kubeczki

Witajcie Kochani !

Przepraszam Was za dosyć długą przerwę, ale zabrano mi mój sprzęt do pracy (laptopa) i niestety odzyskałam go dopiero dzisiaj. Ci z Was, którzy śledzą mojego fanpage na facebooko byli informowani w miarę na bieżąco ;)
 A dzisiaj o tym jak zdobić kubeczki, nie tylko za pomocą markerków Sharpies. Otóż postanowiłam zainwestować troszkę w pisaki przeznaczone typowo do zdobienia ceramiki. W dzisiejszym poście przedstawię Wam propozycje od firm Toma, Darwi oraz Marabu.










Na pierwszy ogień niech pójdą markery do ceramiki z serii Toma


Nie wymagają one dużego wysiłku podczas "produkcji" autorskich naczyń ;) Są to markery wciskane, ale nie potrzeba siły, aby doprowadzić do wydobycia tuszu. Pigmentacja jest naprawdę dobra, wystarczy tylko raz narysować wzór, nie tak jak w przypadku Sharpies, gdzie nasze twory wymagają wielokrotnego poprawiania do uzyskania w miarę przyzwoitego efektu. Pisak jest poręczny, wystarczalny, nie wyczerpuje się po paru użyciach. Markery należy wypiekać w temperaturze 150 stopni piekarniku na ok.30-35 minut. Jestem naprawdę zadowolona z tego produktu, nie mogę mieć zastrzeżeń, spełnia swoje zadanie i nie oczekuję niczego więcej. Ważne, że nie szkodzi i jest wygodny w użyciu. Nadaje się do obróbki dla osób, które chcą wiedzieć, iż używają narzędzia pewnego, nie będącego alternatywą.
Malunki są trwałe, przeszły test zmywarki :D

Nazwa: Markery do ceramiki TOMA
Cena: około 7 zł/sztuka
Dostępność : większość papirusów, oraz sklepów artystycznych
Cechy dodatkowe : różne warianty kolorystyczne



Idziemy dalej...
Narzędzia, na które szczerze napaliłam się najbardziej. I tutaj błąd. Bo się zawiodłam...
Markery Darwi możemy bez problemu zakupić w empiku. Dostępne są w wielu rodzajach, od matowych, po metaliczne, od różowych po brązowe etc. etc.
Byłam bardzo pozytywnie nastawiona. Producent rekomenduje, że markery są trwałe i nie trzeba ich wypiekać.  Tak jak ich poprzednik należy je wciskać. Niestety, nieważne jaki kładłam nacisk na jeden z moich różowych markerków to tusz nie chciał wypłynąć... Pisak wysechł, mimo tego, że nie był wcześniej przeze mnie używany. Szczerze? Zabolało mnie to ciut :< Po lekkim zniechęceniu pomyślałam : no ok, ale każdemu może się zdarzyć !

 Darwi nadawały się tylko do tego, aby zrobić nimi dekorację ala polewa...
Wzięłam drugi do ręki(tym razem fioletowy) i w tym sytuacja miała się zupełnie na odwrót... Albo inaczej : działał ekstremalnie. Czyli nic leciało, bądź nie dałam radu zatamować rozlewu tuszu. Ucierpiał na tym biały blat, bo nie pomyślałam, że mój marker ceramiczny może nagle dostać okresu i zachlapać wszystko dookoła.
No ok. Być może znowu feralna sztuka.
Wzięłam złoty pisaczek i niestety, sytuacja była identyczna jak z jego fioletowym przyjacielem. Bardzo niewygodnie się rozprowadza, opakowanie jest dosyć masywne, a sposób w jaki zasycha tusz(bądź wcale nie zasycha...) zdecydowanie zniechęcił mnie do kolejnego zakupu. 
Nie wiem czy mazaki przeszłyby test zmywarki bo pigment nie chciał zastygnąć i byłam zmuszona zmyć go z naczyń. Zdecydowanie nie polecam.

Nazwa : Darwi Armerina
Cena : ok. 10 zł /sztuka
Dostępność : empik, sklepy artystyczne
Cechy dodatkowe : irytowanie właściciela i różne warianty kolorystyczne






Przemiłą niespodzianką okazały się dla mnie markery od Marabu. Pisałam o nich w poście o zakupach z Poznania KLIK. Byłam nastawiona sceptycznie, zwłaszcza, iż z własnego doświadczenia wiem, że produkty wielofunkcyjne najczęściej okazują się być klapą. W tym wypadku było nieco inaczej ;)
Producent rekomenduje, że markery nadają się zarówno do zdobienia drewna, ubrań, tekstyliów, ceramiki, powierzchni plastikowych, etc, etc. Ja spróbowałam tylko na kubeczkach.
Byłam przemile zaskoczona, kiedy kładąc nacisk na opakowanie wydostało się z niego coś na kształt płynnego plastiku o ładnie nasyconej barwie. Rozprowadzało się to cudo na moim naczynku bardzo wygodnie, nie miało grud, a masa była jednolita. Pomyślałam, że znalazłam coś co będę mogła używać do każdego mojego projektu nie będącego obrazem, czy rysunkiem, że jestem niczym Kolumb, że to przełom, że pisaczek to moja nowa miłość, rewolucja, nowa era dla glitterowych klejów...
Aż masa przestała wypływać.
Co? To już koniec? Tak szybko? - pomyślałam. I de facto, w pisaczku o całkiem niezłej pojemności nie było już praktycznie wypełnienia. Mawiają, że nie można mieć wszystkiego... Ale, żeby produkt się skończył po niespełna dwóch minutkach użytkowania? No nie ten tego.
Glittery są trwałe i bardzo wygodne w użyciu. Można powiedzieć, że małe zasoby to ich jedyna wada.

Nazwa: Glitter Pen 3d Liner Marabu
Cena: ok. 8zł/sztuka

Podsumowując moi Kochani - Toma super, Darwi kijowe, Marabu nawet okej. Mam nadzieję, że troszeczkę rozjaśniłam sytuację i mogliście się połapać w moich wypocinach ^^'' Dziękuję z całego serduszka za przeczytanie tego posta i zapraszam Was po więcej :)


Do zobaczenia !

poniedziałek, 4 lipca 2016

Malując po drewnie

Witajcie Kochani :) 

Ostatnio byłam na dniach henrykowskich w Siemczynie. Było bardzo fajnie i klimatycznie :p Sama możliwość zwiedzenia tego przepięknego obiektu jakim jest cały park henrykowski to świetna okazja do zapoznania się z klimatyczną kulturą okolic. Gdzieniegdzie plątali się poprzebierani panowie w strojach rodem z "Pana Tadeusza ", a z drugiej strony marynarze brali udział w regatach. Takie wypady to genialna odskocznia od trudnej rzeczywistości, gdzie zamiast martwić się tym co przyniesie jutro można po prostu zamoczyć nogi w jeziorze. 

A ja dzisiaj przychodzę do Was z dosyć ciekawą sprawą. Mianowicie malunek na drewnie. Podczas mojej ostatniej wizyty w Poznaniu kupiłam parę uroczych drewnianych sztabek. Z malowaniem drewnianych powierzchni miałam już do czynienia wcześniej, jednak zazwyczaj były to misy bądź meble. Tutaj sprawa jest o wiele, wiele wygodniejsza. Powierzchnia sztabki jest praktycznie idealnie płaska, nie tak jak w przypadku chropowatych desek :p A żeby wyczarować coś dobrego nie trzeba być ultra picasso, wystarczy mieć pomysł ! 

Na dole przedstawiam Wam tutoriale, które dla Was przygotowałam. Zacznijmy od czegoś łatwego(chociaż wszystkie te rzeczy są naprawdę do łatwe do wykonania) : 

Kotek 



Zanim przejdę do następnego, nieco bardziej złożonego tutka chcę Wam przekazać parę cennych rad odnośnie zdobienia drewnianych powierzchni. 
~Pamiętajcie, aby nigdy nie malować drewna farbami wodnymi, plakatowymi, czy mocno rozcieńczonymi. Drewno jest bowiem higroskopijne, co znaczy, że bardzo łatwo absorbuje wodę i ciecze. Malowanie drewna farbą o płynnej konsystencji może doprowadzić do jego rozmiękczenia, zepsucia efektu pracy, czy rozwarstwienia się koloru. Zawsze machajcie pędzlem po drewnie farbą możliwie najgęstszą. Wtedy otrzymacie w miarę pożądany efekt. 
~Nigdy nie malujcie po powierzchni lakierowanej ! Farba nie dosyć, że się nie utrzyma, to będzie kiepsko się rozprowadzać. 
~Po sztabkach możecie bez problemu malować za pomocą akryli. Nie musicie inwestować w specjalne farby do drewna, czy inne cuda niewidy ;) Nie polecam barwienia za pomocą farb olejnych, ale jak kto woli - tak też się da. Oleje będą po prostu "stygły" o wiele dłużej, a malunek wykonany za ich pomocą będzie po prostu mozolny. 
 ~Bądźcie cierpliwi. Czasami trzeba nałożyć na siebie parę warstw. Czekajcie aż każda z nich wyschnie. Zróbcie sobie kawę, herbatkę, umyjcie twarz, etc. Farba nie schnie długo, a poczekać warto dla lepszego efektu.

Lecimy dalej ! 

Okienko 

 
 Takie okienko może być idealną ozdobą do salonu,toalety. Moja mama powiesiło to mini dzieło w kuchni, więc jak kto woli :D Cieniowania można dokonywać opcjonalnie, może być z tym ciut trudności, ale zawsze warto spróbować. 


Minionek  

Tego pana chyba nie trzeba nikomu przedstawiać ;) Minionki podbiły cały świat, więc dlaczego nie miałyby zagościć w naszym pokoju? 
 Mam nadzieję, że zachęciłam chociaż niektórych z Was do spróbowania swoich sił w drewno--malarstwie xD To naprawdę kupa zabawy, ba, jest jej jeszcze więcej jeśli zorientujecie się ile macie wariantów do wyboru :) Ogranicza Was tylko wyobraźnia. 
 Dziękuję za czas poświęcony na przeczytanie tego wpisu i do zobaczenia :)  

piątek, 1 lipca 2016

Modelina - porady i tutoriale

 Hej Kochani !

Moje plany na wakacje ciutkę nie wypaliły. Nie udało mi się zapisać do szkoły językowej, ba w jednej z nich facet mnie wyśmiał i powiedział, że jestem ewenementem, bo nikt nie chodzi na takie zajęcia podczas wakacji... Eh. Ale za to mam więcej czasu na malowanie. Ostatnio również zainspirowana działalnością naszych polskich blogerek mam coraz większą ochotę na odnowienie starych mebli :) Jestem ciekawa co z tego wyjdzie.

Natomiast dzisiaj przychodzę do Was z postem o modelinie. Są to rzeczy do wykonania serio, przez każdego. W większości tych instruktaży potrzebne mi były jedynie pomysł, wykałaczka i łapki :) Serdeczni zapraszam do przeglądania !

Ciacho

Potrzebne :
- wykałaczka, bądź patyczek,
- palce.


Serduszkowe ciacho 

 
 Potrzebne : 
- wykałaczka, 
- palce. 



Czekoladka z kawą 



Potrzebne :
- palce,
- nożyk, wykałaczka ;) 



Tęczowy torcik 


Potrzebne : 
- wykałaczka, bądź szczoteczka ( do fakturowania), 
- nożyk opcjonalnie, 
- palce :p 



Koci donut
 

Potrzebne : 
- patyczek/wykałaczka, 
- piękne paluszki ;) 

Oto jak się mniej więcej prezentowały słodkości ulepione przeze mnie w tym tygodniu :p Palce lizać? Niektóre z nich zostały obrobione na magnesy, inne na spinki, a jeszcze parę wykorzystałam do ozdoby lukrowanego pudełka. 


A oto lukrowane pudełeczko :) Podoba się Wam? Mogę dać tutka jak takie wykonać, bo jest bajecznie proste, a efekt - uroczy. 
 


Tipy !
- do cieniowania, bądź rozjaśniania modeliny używam paletki matowej od Catrice. Jest ona bardzo dobra z tego względu, że ma całkiem niezłe napigmentowanie,
- aby otrzymać żywsze kolory proponuję posmarować nasze wyroby olejem przed wypieczeniem,
- do otrzymania chropowatej faktury ciasta najlepiej nadaje się twarda szczoteczka do zębów,
- nie trzymajcie niewypieczonych wyrobów na słońcu ; mogą wtedy stracić kształt.



 Koszt takiej paletki to ok. 20 zł. Idealnie nadaje się nie tylko do oczu, ale i do tworzenia efektów wypiekania na donutach, czy biszkoptach.




 Wyrób muskamy subtelnie od spodu pędzelkiem.

 I to tyle na dzisiaj, mam nadzieję, że zachęciłam kogoś do zabawy z modeliną :) Biżuteria z takimi urokliwościami na pewno przypadnie do gustu niejednej pani, a oprócz tego może być ona naprawdę fajnym prezentem :)
Do zobaczenia ^^

 

czwartek, 30 czerwca 2016

Jak rysować z korzyścią dla portfela

Hej Kochani !

Ostatnio w Polsce popularne są ponure poranki... Gdyby nie fakt, że piję trzy kawy dziennie to pewnie bym ledwo co wstawszy z łóżka waliła w kimono... Ale co zrobisz, nic nie zrobisz :p Mam limit kaw do czterech dziennie, potem już wiem, że nie wypada maltretować organizmu większą dawką kwasu solnego. Kiedyś czytałam, że ciśnienie najlepiej podnosi zimny prysznic z rana. Spróbowałam. Podniósł. Ale temperaturę i ilość leków w mojej apteczce :p

Okej, przechodząc do tematu posta. Jak już zdążyliście zauważyć to nie należę do grona osób, które wydają fortunę, jeśli nie zajdzie taka potrzeba. Zazwyczaj na rynku staram się szukać tańszych odpowiedników, zamienników, bądź alternatyw. Nie ma sensu tracić pieniędzy, które i tak leniwie wchodzą do portfela, jeśli naprawdę możemy zaoszczędzić. Jednak wielu z nas ugruntowało sobie w płacie czołowym takie stwierdzenie, że "droższe znaczy lepsze". Kłóciłabym się. Czasami sami nie wiemy dlaczego dany produkt jest stanowczo bardziej drogocenny niżeli drugi, znajdujący się obok, notabene praktycznie jota w jotę podobny. Wytwórcy czasami specjalnie podnoszą ceny, bo wiedzą, że społeczeństwo wiąże fakty w następujący sposób :
 wysoka cena -> lepsza jakość -> produkt stworzony pod okiem wykwalifikowanej kadry -> z dobrego materiału -> droższe koszty wydobycia surowca, bądź tworzywa.
A tak naprawdę wygląda to mniej więcej tak :
wysoka cena -> losowa jakość -> kadra jak kadra, standardy unijne każdy ma takie same-> materiał na chybił trafił -> lepiej nie wiedzieć skąd go wydobywają.
Kiedyś czytałam bardzo ciekawy artykuł, w którym ludzie zostali poproszeni o test dwóch kosmetyków, gdzie zamiast firmy oraz jego nazwy podano jedynie cenę i jego zastosowanie. Bez żadnych środków promocyjnych, ani wymieniania składu. Było tylko napisane jak wół : DEZODORANT. Ponad połowa badanych po użyciu z pozoru tańszego dezodorantu odczuwała u siebie pod paszkami swędzenie, pieczenie, nawet plamy wynikające z rzekomych reakcji alergicznych. Rekomendowali, że droższy był skuteczniejszy, nie podrażniał i miał intensywniejszy zapach.
I wiecie co?
Tak, to były dwa i te same dezodoranty.
Zabawne, jak efekt placebo i ugruntowane w podświadomości poglądy mogą wpływać na to co zakupimy oraz jakie będziemy mieli odczucia.

Ostatnio spotkałam się z opinią, że aby zacząć tworzyć profesjonalnie należy się zaopatrzyć w odpowiedni sprzęt. Ale opiniotwórcy nie chodziło o ultra drogie przybory. Nie, chodziło mu o przybory po prostu właściwe. Bardzo mnie to urzekło i przy okazji zwróciło moją uwagę na to, jak bardzo ściśle trzymamy się faktu, iż "odpowiednie" musi być drogie. 

I tak oto przechodzimy do właściwej sprawy. Od dawna rysuję. Nie ukrywam, jest to dosyć drogie hobby, patrząc na to ile szkicowników kupuję, tuszy, długopisów oraz kredek. Większość swoich prac wykonuję przy użyciu kolorów z Faber Castella, ale ostatnio zachęcona promocją w Matrasie zainwestowałam w o wiele tańsze Colorino Kids . Powiem tak : szok, niedowierzanie.



Kolory łączą się ultra miękko, same kredki naprawdę dobrze napigmentowane. Kolory żywe, nie odbiegają praktycznie od barwy rysika. Gładziutkie, można naprawdę nieźle kombinować z gamą, tworzyć przejścia, np. pomiędzy różowym a fioletowym bez najmniejszych problemów. Nie są śliskie. Jako, że kredki kupiłam pewien czas temu to miałam okazję je wypróbować razem z innymi markami. Bardzo ładnie współgrają z powyżej wymienionym Faber Castellem, ale nie szydzą również z progresso (genialne połączenie, jako np. baza pod mocne progressy). Nie łamią się, ani nie pękają. Po prostu kredki z krainy miodem i mlekiem płynącej. Skoro to mają być zwykłe, szkolne kredki, to ja dziękuję, chcą z naszych dzieciaczków zrobić picassów :p Polecam dla wszystkich twórców nieprofesjonalnych oraz tych zaawansowanych !


A to rysunek, który właśnie wykonuję za pomocą kredek Colorino Kids. Praca z nimi jest niezwykle wygodna.

Nazwa : Colorino Kids
Cena : Od 9 zł w górę
Dostępność : Matras, Empik, Papirus, internet

Następny post na blogu już raczej na pewno będzie o modelinie, bo Wam tak obiecuję i obiecuję xD Dziękuję za poświęcony czas na przeczytanie moich wypocin Kochani :) Do zobaczenia ^^

wtorek, 28 czerwca 2016

Zakupowy szał w Poznaniu

Hej Kochani ! :)

Dzisiaj zapraszam Was do przeczytania posta o moich zakupowych wojażach z Poznania :) Co zaoszczędziłam przez ostatnie parę miesięcy to wydałam w przeciągu błogich paru minut w uliczce z kramikami artystycznymi... Pieniądze są leniwe i czynne zarazem. Wolno przychodzą, ale uciekają tak szybko jak to możliwe ;) Oprócz wielu art bibelotów kupiłam również sporo jeśli chodzi o kwestię pielęgnacji urody. Uwielbiam dbać o siebie, moim zdaniem zadbana skóra to też jakaś forma sztuki... Jakkolwiek by tego nie ująć :p Chciałabym się na tym blogu podzielić z Wami moimi sposobami na zdrowy wygląd, trikami make-upowymi, moimi odczuciami po użyciu konkretnych kosmetyków. Dajcie znaka, czy taki lifestylowy post od czasu do czasu by Wam odpowiadał ^^

A teraz...

~HAUL SZAŁ~

Ogólnie do Poznania pojechałam w zupełnie innym celu, ale tak się jakoś złożyło, że przy okazji wydałam pół portfela. Bywa. 
 Na pierwszy ogień - modelina. Uwielbiam lepić z modeliny, ale na FIMO najzwyczajniej w świecie mnie nie stać. Co zrobisz, nic nie zrobisz. Dlatego w miarę ogarnęłam Astrę :) Bowiem nie liczy się różdżka, liczy się czarodziej ! Czy jakoś tak. Ale dobra różdżka też się od czasu do czasu przydaje, nie ma co... W każdym bądź razie modelinka w zestawie, elegancko 12 kolorków, żyć nie umierać, i jedna cegiełka różowo neonowa Bimbay, w sumie spoko, niedawno otworzyłam, wypróbowałam, konsystencja trochę mniej lejąca niż Astra po ugnieceniu.

 
 
 Kolejna farbka z mojej ukochanej firmy Ferrario, APA color <3 Po prostu uwielbiam ich połyski, metaliczne, złote, czy jakiekolwiek by nie były. Efekt jest zawsze mocny i porządny, nie słabnie po rozcieńczeniu tak jak w przypadku Basiców, gdzie po użyciu wody już praktycznie nie widać, czy złoty to złoty, czy po prostu żółty. 

 Od góry fioletowy, złoty, różowy to kolory moich nowych markerów do ceramiki. Szukam trwalszej i pewniejszej alternatywy dla Sharpies, aby były one konkretnie przeznaczone do dekoracji kubków. Producent zapewnia, że po ich zastosowaniu naczyń nie trzeba wypiekać, a jedynie przechowywać sześć godzić, aż pigment nie zaschnie. Pożyjemy, zobaczymy, spróbujemy, na blogu opiszemy ;) Dalej, dwa następne "mazaczki" to wielofunkcyjne glitter linery, kupione na spróbowanie. Podobno służą one zarówno do malowania wzorów na szkle, drewnie oraz tkaninach. Przekonamy się czy taka jest prawda już niedługo. Teraz będę mieć więcej czasu wolnego to sobie puszczę wodzę wyobraźni :p 
 Urocze zakładki <3 Będzie malowanko ^^ Wszystkie te cudeńka nie kosztowały mnie więcej niż 15 zł łącznie, a ich urokliwość jest... Urokliwa 
 
 Kochane naklejki. Bo czemu nie :p 

No i chyba jeden z najlepszych zakupów ever... Bidonik z promocji w TK-Maxxie <333 Ja dostałam cukrzycy najpierw po ujrzeniu go na półce, a potem po informacji, że jest dostępny połowę taniej :p 



Oprócz tego wróciłam nad morze bogatsza w nowe skarpetki, a piesek dostał miskę wzorowaną na Channel... 
Sam wyjazd oceniam bardzo pozytywnie, zapisałam się na kurs projektowania w sierpniu, obleciałam Maltę chyba z pięć razy obleciałam, że też nie wspomnę o tym jak zwykle zadziwiam się architekturą samego Poznania, bo miasto bowiem piękne, a koziołki urocze :) No i te kolory... Wszystko tętni życiem :p 

W następnym poście albo napiszę jak i gdzie najlepiej robić art zakupy, albo wciepię parę tutoriali z modeliny, bo przyznam, że niezła mi się produkcja tutaj uruchomiła :) 

wtorek, 21 czerwca 2016

Sharpiąc się na kubek


 Hello!

Pomijając fakt, iż nasze piękne lato obfituje w burze i temperaturę niezbyt upalną, to zapowiada się ono całkiem spoko. Do szkoły chodzą już tylko uczniowie, nauczycieli dali sobie spokój(przynajmniej u mnie :p).
 A ja dzisiaj przychodzę do Was z postem o tym, jak m.in. zrobić miły prezent na dzień ojca i jak stworzyć kubeczek marzeń :)
 
  ...czyli markery o całym wachlarzu zastosowań.
Pewnie Wielu z Was słyszało o markerach permanentnych firmy Sharpie. Niby z pozoru zwyczajne mazaczki do płyt CD, czy folii, ale tutaj kłania się ich całe pięćdziesiąt twarzy. Mogą być one używane do zabarwienia modeliny na inny kolor, jeżeli nie chcemy specjalnie kupować pozostałej gamy odcieni, do dekoracji starych tkanin oraz t-shirtów, do licznych technik decoupage, a nawet do ozdabiania kubków :) Można je dostać praktycznie w każdym papirusie, a nawet w sklepach AGD i RTV. W bardziej specjalistycznych punktach sprzedaży, np. empik, firma ta ma nam do zaoferowania modele przeznaczone specjalnie do konkretnego użytku, np. materiałów, bądź malowania po ceramice, czy szkle. Występują w licznych wariantach : neonowy, metaliczny, złoty, etc.



  I w tym poście zajmiemy się ostatnim zagadnieniem. Otóż jako, że zbliża się dzień ojca, to wpadłam na pomysł, aby oprócz klimatycznego obrazu podarować mojemu tacie taki infantylny z lekka kubeczek. Małym dzieckiem już nie jestem, ale w moim domu szczególną uwagę przywiązujemy do różnego rodzaju rękodzieł, w które ktoś włożył chociaż minimum pracy, bo wiadomo, do sklepu pójść może  każdy, a maminego aniołka z ceramiki nie dostaniemy w żadnym kramie z chińskimi gratami...
.

Oto co wyszło podczas mojej kreatywnej zabawy z markerami Sharpie. Krawatowy kubek dla taty, który zapewni mu wieczną elegancję, nawet podczas picia jego ulubionego napoju - kakao, bo jak wiadomo, tata to takie stworzenie, które należy karmić kilka, albo kilkanaście razy dziennie dużą 
 porcją cukru :p 



Jak wypiekać kubek
  Po uprzednim wysmarowaniu naczynia naszymi bazgrołami, wkładamy go do zimnego piekarnika. Co jest ważne? !Aby piekarnik rozgrzewał się w raz z kubkiem! Nie dawaj go do środka rozgrzanego niczym wnętrze Smauga pieca, bo ucierpieć może na tym i tak delikatny kubeczek. Nastaw piekarnik na 180 stopni i odczekaj 40 minut. Po takim okresie wyłącz piec, otwórz klapę i daj naczyniu wystygnąć. Następnie wyjmij kubek za pomocą ścierki, bądź grubej rękawicy. 
Powodzenia !


Taki kubeczek może być wspaniałym dodatkiem do prezentu. Ja swój podarek dla taty obłożyłam tym co ojcowie lubią najbardziej, czyli czekoladkami z motywem uwielbianym w naszym domu, tj. minionkami ;)  Do środka włożyłam Red Bulla, a całość uwieńczyłam ornamentem w kształcie malutkiej karteczki :p 
A oto co wyszło dodatkowo spod mojej ręki uzbrojonej w Sharpie. Na tym zdjęciu jest już późno, bo około 23:00, a ja nocnym markiem nie jestem i spać kładę się grubo przed północą (early to bed, early to rise !). Prezentuję Wam mój mokry łeb prosto spod prysznica i herbatkę na dobranoc w nowym, wąsatym kubku. 
Cennik 
Sharpie zwykły, ok. 5 zł/szt. 
Gdzie mogę dostać?  Papirus, sklepy internetowe, sklepy ze sprzętem komputerowym, empik, sklepy dla plastyków.
Sharpie Industrial, ok. 7 zł/szt.
Gdzie mogę dostać?  empik, sklepy internetowe, sklepy dla plastyków. 

Znam więcej zastosowań dla markerów Sharpie, chętnie się nimi z Wami podzielę, albo nawet mogę wspomnieć o ich tańszej alternatywie, czyli markerkach Toma :) 
Do zobaczenia ^^